1 września 2014

Do wyboru, do koloru - rodzaje aparatów ortodontycznych

Rodzaj aparatu ortodontycznego wybiera się na pierwszej wizycie, ale chciałam Wam przedstawić różne rodzaje owych aparatów.

1. Zdejmowany (ruchomy)
Taki aparat ortodontyczny zakładany jest dzieciom, które mają mleczne lub mieszane (mleczne i stałe) zęby. Nosi się go kilkanaście godzin na dobę. Koryguje on wady zgryzu natomiast zęby prostuje w niewielkim stopniu.
KOSZT: 500-600 zł
 


2. Stały
a) Metalowy
To najbardziej popularny rodzaj aparatów ortodontycznych w obecnych czasach. Składa się on z łuku (drut), zamków (małe kwadraciki przyklejone do zębów) i ligatur (kolorowe gumki). Zamki w tym aparacie mogą być zwykłe lub antyalergiczne. Koryguje on wady zgryzu i prostuje zęby. Nosi się go 1,5-2 lata lub dłużej w zależności od wady. Ja mam właśnie taki rodzaj aparatu i cieszy mnie to, że nie jest nudny, bo co wizytę można mieć inny kolor gumek.
KOSZT: 1500-2000 zł za łuk



b)  Estetyczny
W tej grupie aparatów wyróżniamy aparaty z zamkami ceramicznymi, kompozytowo-ceramicznymi lub szafirowymi, Charakterystyczną cechą tych aparatów jest to, że są mało widoczne i wyglądają po prostu estetycznie, niestety są dużo droższe niż te metalowe.
KOSZT: od 2500 zł za łuk



3. Lingwalny (językowy)
Owy aparat charakteryzuje się tym, że zamki mocowane są na tylnych powierzchniach zębów, co sprawia, że aparat jest całkowicie niewidoczny.
KOSZT: 3000-8000 zł za łuk 


26 sierpnia 2014

Żegnajcie na zawsze - ekstrakcja zębów


Ekstrakcja (usunięcie zęba)
 to zabieg chirurgiczny, który polega na przerwaniu ciągłości włókien ozębnej 
łączącej ząb z kością i wyjęcie go z zębodołu. 

Usunięcie zębów było najmniej przyjemnym momentem w dotychczasowym leczeniu ortodontycznym. Oczywiście mogłam założyć aparat bez usuwania ich aczkolwiek nie osiągnęłabym idealnego zgryzu, więc jaki byłby sens wydawania kilku tysięcy złotych na coś co nie będzie dobrze wyglądać? Żaden...

Tak więc podjęłam tę trudną dla mnie decyzję - zgodziłam się. Pani ortodontka po dokładnym zastanowieniu się wskazała dwa zęby do usunięcia: górną lewą czwórkę i górną prawą piątkę.

Bardzo bałam się tego co mnie czeka, w nocy budziłam się i zastanawiałam czy dobrze robię, ale chęć posiadania prostych zębów była silniejsza niż strach, więc klamka zapadła. Mama umówiła mnie do naszego zaufanego dentysty. Doktor zdecydował, że zęby będziemy usuwać w dwóch terminach, bo tak będzie dla mnie lepiej i bezpieczniej.

Będąc wtedy jeszcze niepełnoletnia musiałam przyjść tam z mamą (chociaż nawet gdybym już była to i tak wzięłabym ją ze sobą by było mi raźniej). Dentysta dał mamie formularz do wypełnienia i zgodę na usunięcie zdrowych zębów.

No i się zaczęło... Jako pierwszą zdecydowałam się usunąć lewą czwórkę, mimo że brak czwórki będzie bardziej widoczny niż brak piątki, ale przez gumki separacyjne, które miałam już założone ząb ten sprawiał mi ból. Najpierw zostałam znieczulona - nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, bo już nie raz byłam znieczulana przez zastrzyk w dziąsło. Następnie doktor specjalnym narzędziem "odkleił" zęba od dziąsła, a potem specjalnymi szczypcami złapał zęba i zaczął nim ruszać na boki.



Trwało to kilka minut i powiem, że było to mega dziwne uczucie. Nic mnie nie bolało, ale czułam jak coś odrywa się ode mnie. Usunięcie zęba przebiegło bez żadnych komplikacji. Na koniec dentysta umieścił w powstałą szparę gazik, który miałam trzymać zaciśnięty przez 30 minut. Następna ekstrakcja kolejnego zęba kilka dni później przebiegła w identyczny sposób, tylko że już bez strachu. Na pamiątkę dostałam oba zęby.



Uczucie bez zębów było okropne, bo nigdy nie miałam szpar między zębami, a tu nagle pojawiły się dwie i to całkiem spore. Cały czas uciekał mi tam język, ale wiedziałam, że nie mogę go tam dawać.

Jeśli chodzi o funkcjonowanie to pierwszego zęba usuwałam późnym wieczorem, więc gdy przyjechałam do domu to tylko napiłam się wody przez słomkę i poszłam spać, a następnego dnia gryzłam drugą stroną. A gdy usunęłam drugiego zęba to lewa strona była na tyle wygojona, że mogłam normalnie jeść.




24 stycznia 2014

I wizyta - gumki separacyjne

Gumki separacyjne są zakładane zaraz po wykonaniu wycisków. Zacznijmy od tego czym one są... A mianowicie są to małe, okrągłe, niebieskie lub zielone gumowe kółeczka o średnicy 5mm. Są one zakładane pomiędzy szóstkami. Ich zadaniem jest zrobienie "szpary" między zębami tak, aby umożliwić założenie pierścienia aparatu. Gumki separacyjne są nie zawsze zakładane. W moim przypadku było tak że miałam je założone tylko z jednej strony, bo z drugiej miałam usuniętą piątkę i nie było między co włożyć gumki.






Prawdę mówiąc zanim poszłam na wizytę nie słyszałam o gumkach separacyjnych i nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest. Dopiero po przyjściu do domu weszłam na internet, pogrzebałam trochę w sieci i dowiedziałam się czemu służą. Ich założenie a w zasadzie wciskanie między zęby nie należy do przyjemnych, ale na szczęście trwa to ułamek sekundy. 



Na blogach innych osób możecie przeczytać, że noszenie gumek jest niebolesne i wcale ich nie czuć, ale uwierzcie mi, że jest to sprawa indywidualna! Dla mnie czas ich noszenia był koszmarem. Uczucie że ma się coś między zębami i nie można tego wyjąć jest okropne, ale to dopiero początek. Już na drugi dzień zęby delikatnie zaczęły zmieniać swoje położenie i górne zęby nie zgadzały mi się z dolnymi, przez co każda próba nagryzienia czegokolwiek kończyła się bólem. Normalne jedzenie musiałam zastąpić jogurtami i innymi produktami niewymagającymi gryzienia. Całe szczęście że gumki miałam tylko z jednej strony... co by było gdybym miała je z obu stron?!

Jeśli chodzi o mycie zębów, to nic nie powinno się im stać.

Czasem zdarza się, że gumki same wypadają, kiedy powstanie odpowiednio duża szpara. Tak też się stało w moim przypadku. Między pierwszą a drugą wizytą był odstęp dwóch tygodni a gumki wypadły mi po tygodniu. Bałam się, że powstałe szparki zsuną się i będzie po ptakach, ale wszystko było ok.